czwartek, 1 maja 2014

Niemiec, Rusek, dwa bratanki. Gerhard Schröder adwokatem Putina w Europie

Swoje 70-te urodziny były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder spędził w Petersburgu w towarzystwie kremlowskiej świty z Władimirem Putinem na czele. Zażyłe relacje niemieckiego polityka z rosyjskim prezydentem trwają już od lat. Schröderowi dało to posadę w radzie nadzorczej spółki Nord Stream po tym jak przegrał wybory. Ich przyjaźń historycznie budzi w Polsce złe skojarzenia.

W okrągłą rocznicę urodzin Schröder przyjmował życzenia m.in. od Władimira Putin oraz Aleksieja Millera, szefa Gazpromu, który posiada pakiet większościowy w Nord Stream. Spółka ta obsługuje gazociąg północny na dnie omijający Polskę, Ukrainę i kraje nadbałtyckie - a były kanclerz należy do jej rady nadzorczej. Na imprezie bawił się również premier Maklemburgii-Pomorza Przedniego Erwin Sellering. To land, gdzie rosyjski gazociąg wychodzi z wody na teren Niemiec.

W zabawie w najmniejszym stopniu nie przeszkadzał fakt, że w Ługańsku na wschodzie Ukrainy w roli zakładników przetrzymywani są m.in. Niemcy z misji OBWE. Podobnie jak przez lata Schröder nie miał problemu z łamaniem praw obywatelskich w Rosji, tak teraz jest adwokatem Moskwy na Zachodzie w sprawie Ukrainy.

W języku niemieckim istnieje nawet wyrażenie „Russland-Versteher”, czyli „osoba rozumiejąca Rosję”. Po II wojnie światowej kilku prominentnych polityków chętniej zerkało w stronę Moskwy niż na inne stolice europejskie czy Waszyngton. Za „Russland-Versteher” z oczywistych względów uchodził Erich Honecker z NRD, którego soczysty pocałunek z Leonidem Breżniewem przeszedł do historii. Później podobnie postrzegano Helmuta Kohla, Franka-Waltera Stein­meiera - obecnego szefa niemieckiego MSZ oraz cenionego politologa Alexandra ­Rahra. Jednak żadnemu z nich po upadku muru berlińskiego nie było po drodze z Rosją tak bardzo, jak Schröderowi, który zresztą za swoje „Russland-Versteher” dostaje sowitą pensję od Nord Streamu.

Niezwykłym wyczuciem chwili wykazał się również niemiecki klub piłkarski Schalke 04 z Gelsenkirchen, który przyjął zaproszenie od samego gospodarza Kremla do odwiedzenia Moskwy. Możliwe, że ekipa z Zagłębia Ruhry nie byłaby taka chętna na wschodnie wojaże, gdyby nie fakt, że ich sponsorem jest Gazprom, a szef rady nadzorczej klubu Clemens Tönnies ma intratne interesy w Rosji. Jak podaje „Wyborcza” do Tönniesa należy największy w Europie koncern przetwórstwa mięs, który zamierza inwestować w Rosji. Sam zainteresowany stanowczo zaprzecza takim informacjom.

Niemiecka prasa dowodzi, że umowa sponsorska rosyjskiego potentata gazowego z Schalke to zasługa nie kogo innego, jak Schrödera. To za sprawą już ówczesnego byłego kanclerza w 2006 roku doszło do spotkania prezesa Schalke i Putina - informuje niemiecki dziennik „Die Zeit”. Moskwa, dotując Schalke roczną kwotą 14-15 mln euro, miała uratować drużynę przed bankructwem. - Putinowi świeciły się oczy, kiedy opowiadałem mu o naszym klubie - przekonuje Tönnies w „Die Zeit”. Jak na ironię , Gerhard Schröder jest fanem i członkiem honorowym Borussii Dortmund - lokalnego i odwiecznego rywala Schalke.

Na taką pozycję były kanclerz długo jednak pracował. Gerhard Schröder dwukrotnie wygrał wybory parlamentarne w Niemczech. Po raz pierwszy w 1998 r. i po raz drugi w 2002 r. Drugiej kadencji już nie ukończył, bo Bundestag nie udzielił mu wotum zaufania. W listopadzie 2005 r. odchodzi ze stanowiska kanclerza, a już rok później zaczyna pracę w spółce Nord Stream. Zasada „drzwi obrotowych” - szybkie przechodzenie polityków do świata biznesu i odwrotnie, zadziałała w tym przypadku błyskawicznie.

Za swoją nową pracę Schröder był ostro krytykowany. Tym bardziej, że z niemieckiego budżetu poszło aż miliard euro na niemiecko-rosyjski projekt gazociągu północnego. Podpis pod dokumentem o przyznaniu tych pieniędzy szef rządu RFN złożył na niecały miesiąc przed przyspieszonymi wyborami z 2005 roku. Wprawdzie od początku socjaldemokraci byli w defensywie, ale ostatecznie mieli nawet szansę je wygrać.

Według nieoficjalnych informacji były kanclerz w Nord Streamie zarabia rocznie ok. 1,5 mln - informuje „Newsweek”. W tym roku pozycja byłego już polityka w biznesie naftowym może jeszcze wzrosnąć. Jak podaje serwis TVN24 BiŚ, koncern BP planuje powołać byłego kanclerza Niemiec na członka zarządu rosyjskiego giganta naftowego Rosnieft. Brytyjski koncern posiada prawie 20 proc. akcji tej rosyjskiej spółki.

Biznesowa kariera Schrödera to jedna strona medalu, druga to wstawiennictwo na jakie Kreml i Putin może liczyć z jego strony. W ostatnich kilkunastu latach nie było w Europie tak przychylnego Moskwie polityka. Nawet Silvio Berlusconi nie bronił tak dzielnie interesów Rosji, jak niemiecki socjaldemokrata.

Kiedy George W. Bush obwieścił światu rozpoczęcie „wojny z terroryzmem” po ataku na WTC, to niemiecki kanclerz stanął z nim w jednym rzędzie. Wysłał również do Afganistanu niemieckie wojska - co było pierwszą zagraniczną misją Niemiec od czasu zakończenia wojny. Bundeswehra spędziła tam równo 10 lat. Do Iraku jednak Niemcy już nie weszli. Rząd RFN, obok Francji i Rosji stał głównym krytykiem interwencji USA w Iraku.

Gdy 2008 roku w Europie powstało nowe państwo - Kosowo, które oderwało się od Serbii, pomysł najbardziej krytykowała Rosja. O dziwo, wówczas Kreml był zdeklarowanym przeciwnikiem separatyzmu. Także wówczas Moskwa nie zawiodła się na swoim starym druhu. - To było przedwczesne i dlatego błędne - oceniał Schröder w rosyjskich mediach. Przekonywał, że oderwanie Kosowa od Serbii nie rozwiązuje starych problemów, a jedynie rodzi nowe.

Członek rady nadzorczej Nord Streamu udziela się również w przypadku Ukrainy. - Europa powinna współpracować z Rosją w rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie - powiedział Schröder w lutym tego roku.

Nie zmienił swojego zdania po aneksji Krymu przez Rosję i wzniecaniu niepokojów na wschodzi kraju. - Problemy Ukrainy należy rozwiązywać w kooperacji z Rosją, a nie w konfrontacji - wyjaśniał były kanclerz RFN i dodał, że „Europa „nie ma prawa do stawiania Ukrainy przed wyborem”. - Oczywiście, że to, co się dzieje na Krymie jest łamaniem prawa międzynarodowego - przyznał były kanclerz w dzienniku „DW”. Mimo to, nie zamierza jednak potępiać swojego rosyjskiego przyjaciela.

Niemiecki polityk nawet prywatnie jest emocjonalnie związany z ojczyzną Putina. Ojciec Schrödera zginął na froncie wschodnim w czasie II wojny światowej. A wraz ze swoją czwartą żoną były kanclerz Niemiec adoptował dwójkę dzieci z... St. Petersburga.

Niemcy i Rosję łączą mocne więzi gospodarcze. Ich obroty handlowe - mniejsze niż polsko-niemieckie, sięgają 77 mld euro rocznie i bardziej opłacają się Berlinowi - podaje „Polityka”. Tym bardziej należy docenić realpolitik Angeli Merkel, który nie wpisuje się w poczet „Russland-Versteher” sięgającego w Niemczech już XVIII wieku.

Tekst został pierwotnie opublikowany w serwisie naTemat.pl

Brak komentarzy: