wtorek, 11 września 2012

Jedno miasto, dwa brzegi. Warszawiacy walczą o kilometry

Do startu „Biegnij Warszawo” pozostał niecały miesiąc, ale wyścig na stołecznych ulicach już trwa! Na stronie biegnijwarszawo.pl ruszyła nowa aplikacja przygotowana przez Nike, która zachęca do rywalizacji biegaczy mieszkających po obu stronach Wisły. Cała inicjatywa odbywa się w ramach październikowego biegu „Biegnij Warszawo”.

Każdy z biegaczy po wejściu na stronę wybiera jeden z brzegów stolicy po którym biega, następnie rejestruje swoją trasę, dodaję jej dowolną nazwę i oznacza na niej najciekawsze punkty. Tak przygotowana trasa jest umieszczana na interaktywnej, biegowej mapie stolicy.

Uczestnicy zabawy mogą zdecydować się np. na przebiegnięcie trasy według pomysłowego kształtu lub charakterystycznych nazw ulic. Wszystko po to, aby tradycyjnych biegaczy zamienić w prawdziwych miejskich odkrywców. Warszawa jest nierozerwalną całością, ale każda z jej stron wyróżnia się specyficznym klimatem.

Zachęcamy do odnajdywania ciekawych miejsc, miejskich historii, czy choćby zabawnych zestawień nazw ulic. Stolica kryje w sobie wiele takich ciekawostek i tylko warszawiacy znają je wszystkie - przekonuje Maciej Lasoń, PR Manager w firmie Nike Poland.

Równolegle w serwisie Facebook utworzone zostały dwa wydarzenia: Biegam dla Lewej oraz Biegam dla Prawej. Dołączając do tych wydarzeń, biegacze mogą dedykować kilometry przebiegnięte w ramach przygotowań do Biegnij Warszawo dla wskazanej przez siebie strony miasta.

Wystarczy pobrać aplikację Nike+ Running na telefon (smartfon z systemem iOS lub Android), biegać, a potem wkleić screeny z przebiegniętym dystansem na tablicę wydarzenia. Aplikacja dostępna jest na stronie http://www.biegnijwarszawo.pl/pl/ oraz na funpage’u Nike Running Poland https://apps.facebook.com/biegnij_waw/.

Tekst został pierwotnie opublikowany w Echu Miasta i w serwisie warszawa.naszemiasto.pl
Ulisses z Bagdadu. Kiedy traci się wszystko, pozostaje jedno - nadzieja

Francuski pisarz w swoim dziele opisuję historię Irakijczyka, który w ojczyźnie stracił ojca, ukochaną kobietę i szwagrów. Kiedy jego głodująca rodzica stała się od niego całkowicie zależna, nie pozostało mu nic innego, jak wyjazd do Europy za pracą. W Iraku po wejściu wojsk USA nastał choas, w którym mogli jedynie być pewni rychłej śmierci.

Saad Saad - co znaczy smutny, to młody człowiek, który za czasów panowania Sadama Husajna był pod ogromnym wpływem swojego ojca i jego lektur, które znajdowały się na liście dzieł zakazanych. Saad podobnie, jak miliony Irakijczyków był karmiony propagandą rządową i uczony nienawiści do Ameryki. Bardziej jednak niż Izraela czy USA, mieszkańcy Iraku nienawidzili swojego przywódcy, dlatego też gdy wojna stawała się coraz bardziej realna, wiązali oni ogromne nadzieje na poprawę swojego losu z przybyciem wojsk amerykańskich.

Schmitt opisując podróż Saada z Bagdadu do Londynu, dokonuje reinterpretacji powrotu mitycznego Odyseusza do Itaki. Bohater z powieści francuskiego pisarza w odróżnieniu od swojego starożytnego pierwowzoru, ucieka od domu i udaje się do raju - za który uważa właśnie Anglię.

Wyprawa Irakijczyka przez Arabię Saudyjską, Egipt, Libię, Maltę, Sycylię, Włochy, Szwajcarię, Francję, aż po same Wyspy, doskonale obrazuje spojrzenie Europejczyków na kwestię nielegalnej emigracji. Saad nie osiągnąłby swojego celu, gdyby nie bezinteresowna pomoc ludzi, którzy dobrze wiedzieli w jakim położeniu znalazł się on po opuszczeniu Bagdadu.

Pomimo, iż udaje mu się dotrzeć do wymarzonego celu, powieść Schmitta nie napawa optymizmem. Pokazuje, że żyjąc w pokoju, bezpiecznych miastach i dostatku zamykamy się na przybyszów z zewnątrz - spoza Europy. Zapominając, że tak jak Europejczycy, emigranci chcą tylko wieść szczęśliwe i spokojnie życie.

Recenzja została pierwotnie opublikowana w serwisie warszawa.naszemiasto.pl
"W cieniu kwitnących wiśni" Miki Sakamoto

"W cieni kwitnących wiśni" Miki Sakamoto (wydawnictwo PWN) zabiera nas w podróż do XIX-wiecznej Japonii mocno osadzonej w kulturze samurajów. W takich realiach na świat przychodzi Nao - babcia autorki powieści - która przedstawia czytelnikom historię swojego rodu na przełomie wieków z tragicznym dla Japonii finałem w czasie drugiej wojny światowej.

Kwiat wiśni zakwita, gdy pewnej nocy 1895 roku na świat przychodzi Nao, pierwsza córka tokijskiego antykwariusza, potomka samurajów. Dziewczynka odbiera tradycyjne wychowanie, przyswaja zasady etykiety, uczy się kaligrafii i ikebany, ceremonii parzenia herbaty, odwiedza teatry kabuki oraz no. Kiedy dorasta, świat wokół niej gwałtownie przyspiesza, zmieniają się priorytety. Giną piękne obyczaje, a zaczyna obowiązywać model cywilizacji oparty na militarnej potędze Japonii, konfliktach z Chinami, Rosją i agresji podczas II wojny światowej.

Recenzja została pierwotnie opublikowana w serwisie warszawa.naszemiasto.pl

niedziela, 9 września 2012

"Bałkańskie upiory. Podróż przez historię" - Robert D. Kaplan, wydawnictwo Czarne

- Książka Roberta D. Kaplana nie tylko pomaga zrozumieć źródła konfliktów na Bałkanach, a zwłaszcza w byłej Jugosławii, ale też w znakomity sposób ukazuje tło tych konfliktów i często w zaskakujące motywy działań polityków i zwykłych ludzi. Po lekturze tej książki rozumiemy nie tylko więcej, ale także inaczej, bardziej w kategoriach konkretu niż politologicznego banału - pisał prof. dr hab. Marcin Król. Nic dodać, nic ująć.

Jeśli ktokolwiek przed zajrzeniem do lektury znanego amerykańskiego dziennikarza i publicysty liczy, że pozna przebieg wojny na Bałkanach w latach 90-tych, brutalnie się zaskoczy.

Robert Kaplan w swoim ponad 450-stronicowym dziele skupia się przede wszystkich na poznaniu krajów, które historycznie i geograficznie należą do Bałkanów - Chorwacji, Rumunii, Bułgarii, Grecji czy b. Jugosławii. W książce pojawią się także liczne wątki obejmujące Węgry - a nawet sięgając dawniej: Austro-Węgry, ZSRR czy Imperium Osmańskie.

Nawet Grecja, która powszechnie uważana jest za kraj z zachodnim rodowodem, mentalnie i kulturalnie - jak dobitne udowadnia autor, osadzona jest na Bałkanach. Kaplan, który mieszkał prawie dekadę w Atenach, w rozdziale poświęconym własnie Grecji, znakomicie zgłębia społeczno-polityczne przyczyny obecnego kryzysu w którym znaleźli się Grecy.

Podróżując w latach 80-tych i 90-tych po półwyspie to, co widział, konfrontował z wiedzą historyczną, odkrywając, że Bałkany zmierzają ku katastrofie. Dziś znamy ponury bilans bałkańskiego kataklizmu. Tym natarczywiej wraca pytanie: skoro tak wyraźnie widać było budzące się upiory, dlaczego nie sposób było powstrzymać procesu destrukcji?

Recenzja została pierwotnie opublikowana w serwisie warszawa.naszemiasto.pl