Wydawało się, że ta płyta już nigdy nie ujrzy światła dziennego. Zauroczony nowymi krążkami Metalliki i AC/DC wydanymi parę tygodni temu, nie spodziewałem się już w tym roku żadnej, ciekawej płyty.
Guns N' Roses, choć to całkowicie inny zespół niż na przełomie lat 80tych i 90tych, nadal budzi wielkie emocje, o czym świadczy fakt, że "Chinese Democracy" została uznana za najbardziej oczekiwany krążek dekady. Ale nie ma co się dziwić, skoro minęło 17 lat (sic!) od wydania poprzedniej, legendarnej płyty Use Your Illusion.
Z czasem w branży muzycznej zaczęto używać terminu "Chinese Democracy", jako rzeczy, która ciągnie się latami bez skutku. Doszło to takiego paradoksu, że amerykańska firma Dr Peppers zadeklarowała, że jeśli do końca 2008 roku płyta ukaże się na rynku, to zafunduje każdemu Amerykaninowi puszkę swojego napoju za darmo... Do niedawna żartowano, że prędzej w Chinach nastanie demokracja niż ukaże się płyta o tej nazwie pod szyldem Gunsów. Pomimo tego po czternastu latach od rozpoczęcia pracy nad albumem, 21 listopada ukazał się nowy krążek Guns N'Roses - "Chinese Democracy".
Choć muzycznie niewiele ona ma wspólnego ze starym brzmieniem Gunsów, płyta ta jednak może zyskać wielu fanów. Oczywiście to już nie ta sama energia co na "Appetite For Destruction" i nie te same oryginalne kompozycje co na "Use Your Illusion", ale mimo to "Chinese Democracy", to kawałek dobrego, rockowego grania. Wprawdzie mamy tu domieszki elektro-rocka i nu-metalu, a głos Axla też nie jest już taki jak kiedyś, ale czuję w kościach, że album odniesie spory sukces.
Moim skromnym zdaniem, utwory, które są nie tylko godne przesłuchania, to tytułowa "Chinese Democracy", świetna ballada "This I love", znajomo brzmiące "I.R.S" czy "Street Of Dreams". W kawałku "Madagascar" czeka miła niespodzianka i skojarzenia z jednym starym utowrem Gunsów.
Kluczowe pytanie dla fanów brzmi - czy warto było mierzyć się z własną legendą i wydawać ten krążek? Czy nie lepiej byłoby pozostawić "Chinese Democracy" jak muzyczną anegdotę? I zapamiętać Guns N' Roses jako dynamiczny rockowy zespół oraz twórcę poruszających ballad? Kwestię tę pozostawiam do rozważenia, oczywiście w czasie słuchania nowego albumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz